Złoto samo w sobie jest neutralne i nie uczula. Nawet koronki do zębów wykonywane są w bardzo wysokiej próbie, aby wyeliminować zjawisko uczuleń. Skąd więc takie popularne stwierdzenie?

Otóż wszystko zależy od tak zwanych metali dodatkowych, które zostały użyte do produkcji biżuterii złotej danej próby. Warto zapoznać się najpierw z samym tematem różnych prób złota, aby lepiej zrozumieć to zjawisko. Na naszej stronie artykuł na temat prób znajduje się tutaj.

Biżuteria złota wykonywana jest nie z czystego złota, które w swej czystej postaci jest zbyt miękkie i plastyczne, by je normalnie użytkować. Biżuteria, w tym obrączki, są już wykonywane ze stopów złota. Przykładowo, próba 585 (14K) zawiera w swym składzie minimum 58,5 % czystego złota. Natomiast resztę stanowią tak zwane inne metale. I teraz powstaje pytanie, jakie metale to są?

To może być srebro, miedź, nikiel, pallad, kobalt i inne. I od tego, jaki metal dodatkowy został użyty, będzie zależało to, czy dana biżuteria będzie nas uczulać. Upraszczając, wykonując próbę 585 można do czystego złota dołożyć odpowiednie proporcje czystego srebra oraz miedzi i tak też w WIK to robimy. Jednakże, przy wykonywaniu tej samej próby nawet klasycznego żółtego złota, można zamiennie zamiast srebra użyć chociażby niklu, który wywołuje silne reakcje uczuleniowe. Spowodowane jest to niestety ceną. Kilogram czystego srebra w zależności od kursu może kosztować około 4500 zł, a ta sama ilość niklu zaledwie 50 zł. Dlatego może okazać się, że na przykład 2 pierścionki od różnych producentów w tej samej próbie mogą reagować inaczej u tej samej osoby. Jeden nie będzie wywoływał żadnych uczuleń, a drugi ciągle będzie powodował podrażnienia skóry.

Niezwykłą uwagę należy zwrócić przy najniższej próbie 333, gdzie zawartość złota jest znikoma, a Klient zazwyczaj nie ma żadnej możliwości dowiedzieć się, jakie zostały użyte inne metale. Zwłaszcza kupując kolczyki z niskiej próby 333 można być niemal pewnym, że reakcja alergiczna pojawi się. Niestety sprawdzenie składu takiej biżuterii wiązałoby się z koniecznością jej zepsucia, by móc oddać ją na badania spektrometrem.